Usiądź Sobie (ul. Zajączka 8, Warszawa )
Trochę sentymentalny wpis, ale NIE MOGĘ (!!) przejść do opisywania nowych miejsc, wyrastających to tu, to tam jak grzyby po deszczu, bez chociażby krótkiej wzmianki o "Usiądź Sobie", którego już nie ma ;( o czym boleśnie przekonałam się pewnego dnia w 2013 r. (wiem, wiem trochę dawno mnie tu nie było, ale się poprawiam) ochoczo udając się tam, jako do jedynego właściwego miejsca.
"Usiądź Sobie" zasługuje na swojego posta na moim skromnym blogu, mimo że nikt go już nie odwiedzi i mój wpis może w tym sensie jest bezcelowy, bo niestety nie przyczyni się do zwiększenia grona jego wielbicieli.
"Usiądź Sobie" to ŻoliBurger, którego nie spróbowałam, porządne piwa z polskich browarów, ciekawe wydarzenia kulturalne - szczególnie zapadło mi w pamięć wyświetlanie filmów na ścianie :) dziś bym już tego nie przegapiła, oj nie!
Tak czy siak, mimo że nie jadłam ŻoliBurgera i ominęła mnie projekcja filmów to "Usiądź Sobie" podbiło moje serce! (aż strach pomyśleć, co by było jakbym zjadła tego burgera;) Może to przez ten STÓŁ - cudowny, niepowtarzalny, mimo że podobnych do tych, co wszędzie ich pełno, ale zupełnie inny, może to przez te WYSOKIE SUFITY, do których mam słabość i cegłe za barem, a może przez KOLOROWE PTAKI, które ożywiały SUROWE MINIMALISTYCZNE WNĘTRZE i nie były tandente, OJ NIE! - nie wiem w sumie przez co dokładnie.
Wypadkowa wszystkich tych i innych elementów była taka, że ilekrość dobierałam miejsce do nastroju, albo towarzyskich okoliczności łapałam się na tym, że tam gdzie chcę iść nie mogę pójść, bo zamkięte nieodwołalnie.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz